Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • w samochodzie by mi sie przydałażyletka na palcu
    w samochodzie by mi sie przydałażyletka na palcu
  • polskie bazie
    polskie bazie
  • drzewo w lesie
    drzewo w lesie
  • wioska nasza
    wioska nasza
  • kierując sie sobie znanymi znakami Cium prowadzi przez dżungle
    kierując sie sobie znanymi znakami Cium prowadzi przez dżungle
  • korytem strumyka
    korytem strumyka
  • pod nami nawet słoń sie ugnie
    pod nami nawet słoń sie ugnie
  • rzeczka w bród
    rzeczka w bród
  • galeria obrazów malowanych przez słonie
    galeria obrazów malowanych przez słonie
  • i taki obraz ze skanu
    i taki obraz ze skanu

SŁOŃ-ce nade mną, a prawo moralne jest we mnie...

Dalsza droga już pieszką. Wychodzimy z wioski i stromą ścieżką pniemy się w górę. Mamy obejrzeć plantację herbaty i jakąś miejscową osobliwość, a w ogóle to mamy iść przeprawiać przez dżunglę.

Plantacja herbaty to małe poletko, gdzie jeden człowiek coś zrywa. Ciekawa jest technika zbierania ,  a właściwie zrywania tego czegoś. Nie urywa się całego liścia, tylko jakieś ¾.  Mężczyzna ma do wskazującego palca przyczepioną żyletkę, liście łapie w kciuk i palec środkowy, wykonuje machnięcie wskazującym i jak od linijki ¾ liścia jest odcięte…

Pniemy się dalej. Przewodnik kierując się sobie tylko znanymi przesłankami dąży pewnie przed siebie. Podążamy za nim, a on bezbłędnie odnajduje drogę. To chyba jest ten słynny instynkt orientacji, który mają jedynie krajowcy…. No, chyba że mają coś z tym wspólnego czerwone szmaty co kawałek zawieszone na drzewach, ale ja jakoś nie potrafię się tego związku dopatrzeć…. Wiedzieni niezawodnym instynktem Ciuma (pamiętamy, że Cium to nasz przewodnik) docieramy do…… knajpy ! Na stoku góry bar z piwem i tarasem z pięknym widokiem na naszą wioskę. A w narożniku tarasu jako ozdoba – nie zgadniecie – BAZIE!!!!! Normalne, polskie bazie….

Idziemy dalej i po przejściu przez rzeczkę wodospad…. Kiedyś już pisałem o swojej awersji do wodospadów, ale taki mój już los – gdziekolwiek jestem to muszą mi jakiś wodospad pokazywać. Ale ten jest naprawdę osobliwy. A jego osobliwość polega na tym, że na  ukryty w głębi dżungli wodospad wychodzi się po wyłożonych cementem schodkach. I słusznie- jakby całą dżungle wycementować, to o wiele łatwiej by się po niej chodziło.

Ale nie tylko na piechotę pokonywaliśmy tajskie zarośla. Przysługują nam też słonie jako środek transportu. Idziemy na przystanek słoni i ustawiamy się w kolejce do kulbaczenia. W to, że słonie to zwierzęta bardzo rozumne uwierzyłem, kiedy padła komenda „na słoń!”. Ja z Pawełkiem zaczęliśmy go dosiadać. On wtedy patrzył na nas tak mądrze i z takim wyrzutem, jak można być takimi grubasami, że co do jego inteligencji nie mam już wątpliwości. Widzieliśmy też słonie malujące obrazy. Bierze takie zwierze pędzel w trąbę, macza w farbkach i maluje na papierze rozpiętym na ramach. I to nie bohomazy, tylko kwiatki.  Ja w podstawówce miałem z rysunków mocną trójkę, ale na moje oko to skubaniec maluje lepiej ode mnie…..

Dobra, siadamy na tego słonia, mamy też kierowcę słonia (fachowo to chyba „kornak” się nazywa), który siada na jego łbie. Kierowanie słoniem jest proste- kierowca słonia ma taki bosak, z ostrym pazurem z boku. I jak trzeba słonia skręcić, to się wbija ten hak słoniowi w łeb, z tej strony w którą ma skręcić i ciągnie za bosak. Mikołaj twierdzi, ze to słonia nie boli, bo skóra słonia ma do 8 cm grubości i nawet pazury tygrysa nie mogą jej przebić. Fajnie, ale według mnie to tygrys nie wali pazurem w to samo miejsce przez cały dzień…. Więc nie był to miły widok, jak widziałem mijającego nas zwierzaka z sporą krwawiącą raną w miejscu, gdzie kornak zwykł bosaka wbijać….

No, ale póki co jedziemy. Pokonujemy rzeka, stroma ścieżką zasuwamy w górę. ścieżką stokową podążamy dalej.  Korytem potoku zagłębiamy się w cień dżungli…. Słoń ponoć potrafi jeść przez 20 godzin na dobę. I jak przejeżdżamy przez jakąś wioskę, to tam jest punkt karmienia słoni. Na pomoście, na drzewie siedzi miejscowy i sprzedaje banany na wiązki. Nasz woźnica pokazuje, że nasz słoń już od pół godziny nic nie jadł i trzeba za 30 batów kupić dla słonia jedną wiązkę. Przeliczam, że taniej by mi było te banany dla słonia z Polski przywieźć, ale kornak grozi, ze słoń głodny to słoń zły, więc ulegamy presji i dajemy mu kasę na zakup bananów. Kornak kupuje wiązeczkę owoców i…. sam zaczyna je zjadać! Oburzony Pawełek szturcha go i mówi: Ty, cwaniak, to dla słonia miało być!

Szturchnięty patrzy na nas z wyrzutem i aby nam zatkać gęby- daje nam po jednym bananie…..

 

stat