Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • zakładamy twarzowe, folklorystyczne czapeczki
    zakładamy twarzowe, folklorystyczne czapeczki
  • Młodzież plemienia Hmong czeka na swoja kolej na zabawie
    Młodzież plemienia Hmong czeka na swoja kolej na zabawie
  • Szybkim ruchem ręki Hmong-czyk puszcza bąka
    Szybkim ruchem ręki Hmong-czyk puszcza bąka

Rytualne nakrycie głowy plemienia Hmong

Kolejny nocleg w górach Tajlandii. Wioska nazywa się Hmong Hill Tribe. Tym razem, już nie chaty wieśniaków, ale hoteliko-motelik. Czyli jakieś bungalowy, połączone po cztery wspólnym dachem.  W pokojach na takich statywach wyłożone są czapeczki, bardzo miejscowo wyglądające. Zakładamy je z kolegą, trochę ciasnawe, ale fajne. Mimo iż temperatura, jak to w górach do najwyższych nie należy, kolacja na świeżym powietrzu, my sobie podżeramy, a miejscowi się produkują. Mikołaj zapowiada, że lokalny zespól folklorystyczny składający się z mieszkańców wioski (jest to jakieś specjalne plemię Hmong, bardzo rzadkie, ale po mojemu to wyglądają normalnie) pokaże nam jak się puszcza bąki. Słyszałem, ze w Chinach objawem zadowolenia przy jedzeniu jest bekanie, ale uważam, ze puszczanie bąków, to już przesada, jakkolwiek folklorystyczne by to nie było.

No i znów okazuje się, ze wpuścić chłopa z Rzeszowa do biura, to atrament wypije.

Bo:

-Po pierwsze primo: to, co założyliśmy z kumplem na głowy, to nie były kapelusiki, tylko klosze na lampy

-po drugie primo: puszczanie bąków jest taka zabawa, że jedna osoba bierze takiego dziecinnego bąka, rozkręca go i rzuca na ziemię, a druga osoba rozkręca drugiego bąka w ręku i rzucając go ma tak uderzyć w ten pierwszy na ziemi, żeby tamten odbił się i wywrócił, a rzucony bąk kręcił się na jego miejscu.

No, jak tak się te bąki puszcza, to nam się nawet spodobało i też sobie popuszczaliśmy z dużą radością.

A po kolacji, wszyscy jak jeden mąż (z żoną) poszliśmy do jednego z tych wspólnych bungalowów.

Pod jednym dachem było cztery chatki, a centralnie było miejsce na palenisko. Więc aby się rozgrzać, zapaliliśmy ognisko, ale ono powoli się rozpalało, takoż sięgnęliśmy po płyny grzewcze dla ssaków naczelnych (chodzi o piwo, nie mylić z borygo). I zaczęliśmy zabawę w kalambury.

A wiecie, jaka jest różnica miedzy piwem, a moczem? Podpowiem od razu: 15 minut

Więc po piętnastu minutach niektórzy zaczęli się rozglądać, gdzie by tu wyjść za potrzebą. Ale na zewnątrz zimno, większość z nas do swoich domków miała daleko. Ale przecież tu wszyscy sami swoi, wszyscy z naszej ekipy jesteśmy razem. Kolega sprawdza drzwi do pierwszego z brzegu domku. Otwarte. Mieszkaniec tego domku jest wśród nas, więc nie obrazi się, że będziemy z jego toalety korzystać. To chodzimy do toalety najbliższego domku. Tak mniej więcej po godzinie i mnie naszło na odwiedziny przybytku, więc czekam, aż poprzedni wizytor kibelka wyjdzie z domku, i idę zająć jego miejsce. Wchodzę, przechodzę przez sypialnię, idę do ubikacji, po chwili wychodzę, a ponownie przekraczając sypialnię, tak mimowolnie rzucam okiem na łóżko i……. oczom swoim nie wierzę! Pod kołdrą ktoś leży przykryty aż po uszy, spod kołderki wyglądają tylko jego przerażone (i chyba jakby zrezygnowane i zmęczone) oczy…. Kto to może być? Nikt z naszych, bo przecież cała ekipa jest na zewnątrz i bawi się świetnie w kalambury… Na paluszkach, ostrożnie wychodzę z bungalowu, żeby lokatora nie drażnić więcej, bo ma prawo być wkurzony, jak od godziny cała banda Polaków przechodzi mu przez jego sypialnie do kibla i z powrotem….

A rano jakiś Taj na stołówce bardzo grzecznie i pokornie kłaniał się nam wszystkim i w jego oczach jakbym coś z nocy znajomego odkrywał…. *-( patrz koniec textu)

*- gwiazdka oznacza porucznika, a wyjaśnienie będzie w Post Scriptum

 

PS- sprawa się wyjaśniła dopiero po paru dniach, w trakcie jakiejś rozmowy. Te oczy spod kołderki, które uważałem za wystraszone, zrezygnowane i zmęczone, były po prostu oczyma wściekłymi i zmęczonymi (przynajmniej z tym zmęczeniem się nie pomyliłem). To nie był żaden Taj, to był Mikołaj, nasz przewodnik, który odłączył się od ekipy, bo chciał w ciszy i spokoju chociaż jedną noc odpocząć i sobie odespać zaległości…

 

stat