Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • Pawełek przykucnie, a i tak o głowe wyższy
    Pawełek przykucnie, a i tak o głowe wyższy
  • na dole slumsy, górą exclusiv
    na dole slumsy, górą exclusiv
  • też Bangkok, cywilizowany
    też Bangkok, cywilizowany
  • ustąp miejsca mnichowi
    ustąp miejsca mnichowi

w pół skoku do Bangkoku

Tych którzy czytali wspominki z poprzednich wypraw rozczaruję: o Krzysiu nic nie będzie….

Nie będzie też nic o Waszym ulubionym Walentym……

Ale za to, na tej wyprawie byłem nierozłączny jak Sancho Pansa i Don Kichot z Pawłem! (który był którym – to wyjdzie w czasie moich opowiadań)

Z Pawełkiem rozumieliśmy się fragmentami bez słow. A fakt, że Pawełek ma ponad  jeden metr dziewięćdziesiąt cm wzrostu czynił  z niego towarzysza idealnego, z którym nie bałem się zapuszczać w najciemniejsze zakamarki Bangkoku.

Więc:  POZNAJCIE PAWEŁKA  J

 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

W samolocie zazwyczaj nadrabiam zaległości z oglądania filmów. Rozsiadam się wygodnie, włączam monitor, naciskam kilka klawiszy- i okazuje się, że wybrałem język włoski. Usiłuje to zmienić, ale skutkiem dalszych naciskań zawieszam cały system. Nikt nie przewidział, ze ktoś może naciskać klawisze jak oszalały pawian. A ja tylko chciałem język angielski ustawić.

W końcu udaje mi się odpalić angielski, dochodzę do filmu, który mnie interesuje – INFORMATOR – tytuł brzmi ciekawie – i na ekranie pokazuje się napis: dostępne wersje językowe – JAPANESE, KOREAN. Ale są jeszcze napisy – dostępna wersja napisów – chińska…

Porzucam ten film, wybieram jakiś inny, upewniam się ze jest ścieżka angielska – rozsiadam się wygodnie i okazuje się, że w międzyczasie nadepnąłem sobie na słuchawki i rozpłaszczyłem je na placuszek i moje starania lingwistyczne są zbędne. Pozostaje mi spać, co tez do samego Bangkoku uskuteczniałem.

Bangkok wita nas temperaturą 30 stopni, wilgotnością 99% i panienkami wręczającymi bransolety z świeżych kwiatów. Przed autokarem stoi nasz przewodnik, podchodzę do niego, a ten na powitanie mówi: CIUM !

Poczułem się jak Gierek witający się z Breżniewem (młodszych czytelników odsyłam do wikipedii, żeby zobaczyli o czym piszę) i już chciałem się z gościem z dubeltówki ucałować, kiedy w porę sobie uświadomiłem, ze przewodnik mi się przedstawia – on się po prostu CIUM nazywa.

Bangkok liczy 15 milionów mieszkańców i ma zarejestrowane 3 miliony samochodów.

Drogi trzypoziomowe, auta śmigają prawie na zakładkę. Ruch szalony, ścisk, tłok, pojazdy mijają się dosłownie na centymetry. Pawełek spogląda na nich z zawiścią i mruczy przez zęby: poczekajcie, skubańcy, niech wam trochę śniegu spadnie, zobaczymy, jak wtedy będziecie jeździć.

Godzinę już przepychamy się prze korek, nasz hotel jest już widoczny, wystarczy skręcić w prawo i zaraz będziemy. Ale właśnie wybija magiczna godzina 17-ta. Od tej godziny autobusy na tej ulicy mogą skręcać jedynie w lewo, żeby nie blokować prawoskrętu (tak, nie pomyliłem się, skręcamy jedynie w lewo, bo w Tajlandii jest ruch lewostronny).  Musimy objechać cały kwartał domów, skręcając jedynie w prawo. I zajmuje nam to 1,5 godziny, z czego ostatnie 200 metrów pół godziny. Sterowanie ruchem znakomicie ułatwiają rozwieszone nad skrzyżowaniami poglądowe wyświetlacze pokazujące w kolorach sąsiednie ulice: czerwony- korek, pojazdy stoją, żółte – powolny ruch, zielone- ulica przejezdna. Chociaż użyteczność tych tablic chwilowo wydaje mi się pozorna – aktualnie wszystkie ulice są na czerwono zaznaczone. Dawno już odkryto, że w takim ruchu to najlepiej poruszać się motocyklem. On się wszędzie przeciśnie. Ale nie w Bangkoku. Odstępy miedzy autami są tak małe, że nawet motocykl się czasami nie przeciśnie. Więc praktyczni bangkokczycy wynaleźli – motocykle ze składanymi kierownicami – jak ciasno – składa się kierownice, motor się przeciska i po jej rozłożeniu można jechać dalej.

Po rozłożeniu ciuchów w hotelu jedziemy na kolację. Ale nauczeni doświadczeniem już nie autokarem – metro (a właściwie skytrain, przebiega na 3-cim poziomie ulicy) jest szybszym środkiem transportu. Wciskamy się do wagonika, tłok spory, ale widzę jedno miejsce siedzące wolne. Ciekawi mnie, dlaczego nikt nie siada – podchodzę i nad miejscem jest napis: ustąp to miejsce mnichowi

 

 

stat