Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • dożywianie w podróży
    dożywianie w podróży

Po brazylijsku w Pradze

W czasie naszej podróży zahaczyliśmy o Pragę (nie dzielnicę Warszawy, lecz tą czeską)

A pojechaliśmy tam specjalnie li tylko do brazylijskiej restauracji. Ktoś powie: byłeś z Żoną niedawno w Brazylii, to do Pragi na brazylijskie jedzenie pojechałeś?

Odpowiedź jest prosta: w Brazylii na brazylijską restaurację nie było nas stać (znaczy było stać, ale wąż w kieszeni syczał…) No bo tam uczta kosztuje 50USD ode łba plus napoje, a w Pradze to samo jest po mniej więcej równowartość 50 zł polskich – i jeszcze piwo tanie…

Więc pod pretextem, że odwiedzamy znajomego księdza Rysia urzędującego pod Pragą (statystyczny Czech jest w kościele dwa razy – i oba razy go przynoszą…. – relacja z Rysiowej duszpasterskiej posługi) zawiozłem rodzinę i Rysia do brazylijskiej. Fenomen tej knajpy polega na tym, że oprócz tradycyjnego zimnego brazylijskiego stołu jest uczta mięsna: kelnerzy chodzą po knajpie z rożnem z mięsiwem, każdym innym, jest tego jak przy Wigilii 12 rodzajów , i jeśli masz na stole kartkę zieloną, to każdy się zatrzymuje i odkraja na talerz płat padliny… Jak masz dosyć, to odwracasz karteczkę czerwonym do góry, to wtedy cię omijają, a jak zgłodniejesz to znów karteczka zielona. I tak można cały dzień siedzieć… Z tym, że jeśli wyjdziesz z knajpy przed osiemnastą, płacisz 400 koron, wyjdziesz po 18-tej płacisz 600… A zajęcia i jedzenia na cały dzień starczy, można sobie leniwie siedzieć i gaworzyć. Oczywiście dzieciaki muszą zawsze na odwrót: prowadzisz je do brazylijskiej, gdzie pieczystego ile chcesz i skolko ugodno, a one oczywiście chcą kotleta (polskiego). I nawet chciały zamówić u czarnoskórego kelnera, ale Rysiu w ostatniej chwili je powstrzymał i wytłumaczył że po czesku „kotlety” to oznacza bokobrody i może być problem z obsługą… I wytłumaczył jeszcze inne restauracyjne  niuanse językowe: np: „czerstwy” oznacza świeży a „pachnie” oznacza że śmierdzi…A „sok” to jest nieprzyjaciel!  I jeszcze dowiedzieliśmy się, że „ubikace” oznacza mieszkanie, a „frajer” to elegant. Więc aby uniknąć nieporozumień napoje zamawiał ksiądz Rysiu, a że przyjął on już czeskie zwyczaje, to piliśmy wyłącznie piwo a że moja Żona nie lubi go (piwa, nie Rysia) to ona miała z powrotem prowadzić. Fajnie było, ale trzeba wracać. Żona prowadzi, jedziemy przez Prage, Rysiu wspomina nasz poprzedni pobyt: Pamiętacie, jak jechaliśmy tędy poprzednim razem, to prowadził Wacek i na tym właśnie skrzyżowaniu o mało co nie rozbiliśmy się, bo Wacek wymusił pierwszeństwo?

- A gdzie to dokładnie było? – zapytała ciekawie znad kierownicy moja Żona i zanim Rysiu odpowiedział rozdzierający pisk opon z zewnątrz uświadomił jej, że właśnie ten punkt osiągnęliśmy i teraz z kolei moja Ukochana wjechała pełnym gazem z podporządkowanej i wymusiła pierwszeństwo….

Dojechaliśmy do Rysiowej plebani i przed położeniem się spać grzecznie powiedziałem Rysiowi „dobry wieczór” co wzbudziło wesołość moich dzieciaków, ale one przecież nie wiedziały, że po czesku „dobri wieczer” oznacza właśnie DOBRANOC

 

DOBRI WIECZER PAŃSTWU

stat