Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • DOROBEK MOJEGO ZYCIA W TRAKCIE SKŁADANIA ŻYCZEN (ustawione wg wzrostu, nie wieku)
    DOROBEK MOJEGO ZYCIA W TRAKCIE SKŁADANIA ŻYCZEN (ustawione wg wzrostu, nie wieku)

2 opowieści o szampanie

Jesteśmy we Francji, ojczyźnie szampana… No to trzeba kupić ze 2 butelki. Jestem w sklepie ide do półek z winami Nie było trudno ich znaleźć, bo w tej części sklepu dominuje język polski. Wyszukuję szampana. Jest, charakterystyczna butelka z przepisowym koreczkiem obwiązanym drutem. O ile znam się na etykietkach, to nawet wyszczególnione są szczep i apelacja z której powstał. Pełna kultura.. Rzeczywiście, tak jak mówiono, szampany we Francji są tanie: po 5 eurasów za butelkę. Biorę dwie i do kasy. Płacę za zakupy. Kwota ponad 100 euro trochę mnie zaskakuje, więc sprawdzam paragon. Jest: champagne- 27E. No to przecież wychodzi za butelkę 13,5 eurasa, a nie pięć! Sprawdzam jeszcze raz i znajduje oszibkę: to nie dwie butelki kosztują 27Euro, to jedna butelka tyle stoi…. Pędzę do punktu reklamacyjnego: Do You speak English? I standardowa odpowiedź: NO. Więc tylko wskazuję butelkę i pokazuje 5 rozczapierzonych paluchów mówiąc Euro i druga reką podsuwam paragon pod nos wykrzykując po polsku: a tu dwadzieścia siedem!!!!! 

I wyobraźcie sobie: pojęła!

I pokazała mi nalepkę na butelce: z kodu wynikało ze 27

A ja jej pokazałem drugą nalepkę: z kodu wynikało 5

Pani wygłosiła dłuższą tyradę po francusku, z której nic nie zrozumiałem, ale na wszelki wypadek wyciągnąłem rękę do niej i pokazałem, żeby do niej nasypać pieniążków. Pani wygłosiła jeszcze dłuższą orację, dalej po francuskiemu i napełniła moją dłoń eurasami i zamknęła budkę dając do zrozumienia, że przy takich stratach to ona dłużej nie będzie tu siedzieć i Polaków obsługiwać…

………………………………………………….

Jako że na wyjeździe wypadła kolejna z rocznic mojego ślubu z obecną Małżonką (łatwo obliczyć: Anka ma 18 lat, to rocznica będzie koło dziewiętnastej) to nic Żonie nie mówiąc zaniosłem do pokoju Bogusia i jego Małżonki flachę różowego szampana (tani był, jak na szampana) i poprosiłem ich, czy możemy mojej Żonie niespodziankę zrobić i znienacka flaszkę rocznicową mojej Ślubnej otworzyć. Przygotowaliśmy wszystko: szampan, szkło (czytaj: kubki do mycia zębów z łazienki) i poszedłem po moją Ukochaną. Podstępem zaprosiłem ja do pokoju Bogusiów i kiedy weszła wrzasnęliśmy: STO LAT i ja jej wręczyłem butelkę różowego szampana z odrutowanym już korkiem! Szampan (różowy- to ważne) strzelił, musujący płyn zapienił się i moja Najśliczniejsza rzuciła się do stolika napełniać puchary (te plastikowe) bąbelkową zawartością!!! Chwyciliśmy kubeczki, napój Bogów wysączyliśmy, tylko Boguś miał taką, jakąś kwaśną minę…

-Co nie smakuje Ci, czy może dobrze nam nie życzysz? – zapytowuję go

-Dobrze Wam życzę a i szampan smakuje, ale…. w tej walizce są wszystkie moje ubrania – wskazał na walizkę ze swoimi ciuchami, a okazało się, że ten otwarty na oścież neseserek stał dokładnie na drodze od butelki do kubeczków i w czasie transportu musujący różowy płyn wdzięcznie pieniąc się metodycznie spryskał wszystkie Bogusiowe ciuchy-

-Zobacz: zostałem w jednych czystych spodniach – pożalił się i ciężko usiadł.

Niestety, usiadł na krześle, które też stało na drodze butelki (i jej musującej zawartości) i jego wypowiedź, że ma jedne czyste spodnie stała się nieaktualna…

stat