Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • widoczek, chyba z Piskoni
    widoczek, chyba z Piskoni

REAL TWARDZIELE 07

  

Zapowiedziano ALTERNATYWĘ: podział na wycieczke ogólną nr 1 - dla cieniasów i  wycieczka nr 2,dla  twardzieli– wyjście albo na Pikuj albo na Ostry Wierch  (znowu ALTERNATYWA)

 

I stanęło na tym, że wszyscy na tą pierwszą, a na drugą, to z całej grupy tylko 15 osób się wybrało, a mnie też tu podkusiło…

Po drodze pytamy Saszy, jak różnica w panoramach z obu szczytów?

- Zasadnicza, z Pikuja widać Ostry Wierch, a z Ostrego Wierchu widać Pikuja.

Dotarliśmy do wioski pomiędzy tymi szczytami i tu Sasza wykazał się dogłębną znajomością literatury amerykańskiej.

 O ile bowiem James Jones w Cienkiej Czerwonej Linii wtłoczył w usta pułkownika przed atakiem text: „Tu, na tym wzgórzu oddzielimy mężczyzn od chłopców” to Sasza pokazał nam Ostry Wierch i też wygłosił: „Tu, na tej górze oddzielimy mężczyzn od chłopców - (co było trochę dziwne, bo było z nami 2 kobiety, a jak je oddzielić i od czego? No, bo jeśli: „Kobiety od dziewczynek” – to mnie się to podoba…).A dalej też posłużył się terminologią wojskową:  jeszcze nie było przypadku, żeby na ten szczyt weszła cała grupa bezstratnie, zawsze trzeba kogoś nieść, więc proszę się dobrze namyślić, chcący jednak tam pójść proszę na prawo, pozostali na lewo”

Ja czasami wolno myślę, więc zanim się zorientowałem czy mu chodzi o jego „lewo” czy o moje „lewo” to już, kurde stałem po tej niewłaściwej stronie. Głupio mi było się już wycofać, bo po tej samej stronie stanęły jeszcze 4 osoby:

1) Młoda, Ale Dobrze Zapowiadająca Się pani prawnik (mówiła że jest od upadłości, więc się ucieszyłem, że jak padnę na trasie to mi pomoże, ale wytłumaczyła że to o co innego chodzi)

2) stateczna Pani Doktor (nie wiem od czego,  miałem nadzieję, że od zawałów, ale nie zdradziła)

3) Szacowny Pan Profesor (medycyny, co mnie bardzo ucieszyło, ale zgasił mnie, twierdząc, ze jest pediatrą i trochę  za duży jestem, żeby się mną zajął jakby co)

4) Zasłużony Wieloletni Prokurator (Retired) – (gość z rocznika mojej Mamy, będzie o nim osobny odcinek)

Sasza popatrzył na nas z powątpiewaniem, potem spojrzał na górę, potem znów na nas i z rezygnacją wzruszył ramionami… Raz kozie śmierć, pomyślałem, na Pikuj chodzi każda wycieczka emerycka, a na Ostry Wierch to mało kto, ide.

I z tą kozą, co jej śmierć, to nie było chyba dobre porównanie, bardziej sobie przypisałem role osła w tym odcinku. Bo mając w grupie 5 osób Sasza powiedział: Pójdziemy sobie, spokojnie, powolutku, będziemy często oddychać , poczem ruszył do przodu jak czołg z lekkim opancerzeniem.

Pomyślałem że nie dam mu się i całą godzinę zasuwałem za nim dysząc ciężko. A za mną Zasłużony Prokurator, za nim Młoda Ale Dobrze Zapowiadająca Się, a na końcu (lepiej zabrzmi nie „na końcu”, bo to może budzić skojarzenia, tylko „z tyłu”) szli Pani Doktor i Szacowny Pan Profesor (w cywilu mąż Pani Doktor). Ta dwójka dziwnie trochę wyglądała, bo Szacowny Pan Profesor niósł nad jej głową coś w rodzaju czarnego baldachimu… Dopiero bliższe przyjrzenie się wyjaśniło, że to co brałem za baldachim to kłębowisko much, które ukochały zapach środka przeciwko owadom którym Pani Doktor się pokropiła, a Szacowny Profesor trzyma w ręku gałąź i muchy te pracowicie odganiał. I odganiał je przez całą drogę, nie bacząc na trud i znoje… Kurde, jak kocham moja Małżonkę, tak z gałęzią bym za nią nie ganiał, niech se macha sama – pomyślałem – i wyciągnąłem wniosek że oni są pewnie świeżo po ślubie…

 Po pierwszej godzinie bezustannego marszu Sasza zatrzymał się i powiedział: No, kak w kniżce stoit, po godzinie marszu oddychamy.  I miał rację, już po 5-ciu minutach przestałem dyszeć, zacząłem oddychać. A wtedy nasz przewodnik pokazał pionową ścianę przed nami i wyznał nam że „teraz przez następną  godzinke będzie troszkę  trudno…” (jakby dopotąd było łatwo)  Wyszliśmy, Sasza pierwszy, ja zaraz za nim, po mnie reszta ekskursji.  Z tym „będzie troszkę trudno” to Sasza ogólnie rzecz biorąc przegiął, bo już po 10 minutach z tej godziny miałem dosyć… Oddech chrapliwy i urywany, nogi z waty, ciemne plamy przed oczyma, a ten dalej zaiwania… Po następnych 5 minutach już chciałem tylko umrzeć, ale zęby zacisnąłem (może przez to źle mi się oddychało???) i krok w krok za przewodnikiem podążałem. Czytałem kiedyś w „Życiu po Życiu”, że umierające osoby słyszą głosy: dzwony lub chóry anielskie, zależnie od stopnia wiary w życie pozagrobowe. Ja umierając usłyszałem śpiewy…  Dochodziły z Góry… ostatnim wysiłkiem spojrzałem w Niebo nade mną, ale Aniołów nie zobaczyłem. Ujrzałem za to brudne pięty Saszy (łobuz po górach w sandałkach chodzi), a zdziwiony chropowatością głosu Aniołów skoncentrowałem wzrok….  A to idąc w górę ŚPIEWAŁ SOBIE Sasza….

 Splunąłem z pogardą (w duchu, bo śliny mi nie starczało)… Powiedziałem sobie, że jednak nie dam się, dojdę, nie zniosą mnie…. (bo i tak nie bardzo miał kto). Ale po chwili, choć wydaje się to niemożliwym, zrobiło się jakby jeszcze stromiej[1]. I śpiew Saszy też ustał.

-Ha, on też ma dość! – pomyślałem. Ale on przestał śpiewać tylko dlatego, że ZAPALIŁ SOBIE PAPIEROSA….

 W przepowiedzianej godzinie podejścia doszliśmy pod przełęcz i napiliśmy się krystalicznej wody ze źródełka. Jak wrócił mi głos to z wrodzoną złośliwością zapytałem: Sasza, ty zawsze palisz na podejściu???- Ależ, skąd!!! – oburzył się zapytany – dziś to wyjątkowo, bo w nocy były kłopoty z milicją i żeby załagodzić sprawę piłem z nimi do szóstej rano, a teraz mam kaca giganta i dlatego sobie popalam…

Jeszcze tylko godzinka po grani i byliśmy na Ostrym Wierchu. Trud opłacił się. Wspaniała panorama roztaczająca się w balsamicznym powietrzu …

 

Myślę, że Hillary i Ten-Tzing po zdobyciu Everestu byli z siebie mniej dumni (ale też sądzę, że byli mniej zmęczeni) niż nasza piątka TWARDZIELI:

 

1) Młoda, Ale Dobrze Zapowiadająca Się Pani Prawnik

2) Stateczna Pani Doktor

3) Szacowny Pan Profesor

4) Zasłużony Wieloletni Prokurator (Retired)

5) Piszący to, Mały Żuczek, Dumny Że W Tak Doborowym Towarzystwie Na  Ostry Wierch Wdrapał Się …



[1] Wiem, że poprawnie jest „bardziej stromo”, ale to nie oddaje ducha tej górki

stat