Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • Piach
    Piach

W szponach pustyni

Jak już pisałem: wyspa jest pustynna. I to zarówno jeśli chodzi o palmizację (czyli ilość palm na km2)  wyspy, która jest praktycznie zerowa,  o wodę słodką, jak i o piwo. No bo jak nazwać inaczej wyspę niż pustynią, jeśli piwo w barze kosztuje 3,5 euro i to nie za pełen kufel tylko za 0,4l? Chyba nie sądzicie, że przy moim wężu kieszeniowym takie napoje są dostępne. Myślałem, że będzie lepiej z piwem w sklepie, tu kosztowało za puszkę jednego eurasa, ale oszczędność pozorna, bo wszystkie napoje puszkowe na wyspie są o pojemności 250ml, więc jak nie patrzyć (w Europie standard to 500 ml, ostateczność 330 ml) to dalej jest jak za europejski ekwiwalent 2 euro za jedno (i gdzie go, kurde schłodzić???).

Więc chociaż sugerowałem Żonie z przyczyn ekonomicznych nie wychodzenie poza obręb hotelu, gdzie piwo serwowano za darmo, ta się uparła. I zarządziła wyjście – gdzie??? No tak, zgadliście, poza bezpieczny i przytulny hotel, na okrutną, pozbawioną piwa, pustynną wydmę która zaczynała się za hotelem…

A dzień był wietrzny i raczej pochmurny….

 

Najsłynniejszym Polakiem, który był na tych Wyspach Zielonego Przylądka był Jan Paweł II. Dowiedziałem się, że jak tu przyjechał na 3 dni, to przez cały ten okres padało, wręcz chwilami nawet solidnie lało… I mieszkańcy tej bezdeszczowej republiki uznali to za cud, a przynajmniej dobrodziejstwo które spłynęło za sprawą naszego Papieża na ten kraik i postawili w podzięce wielki krzyż górujący nad stolicą kraju.

Nie śmiem niczego sugerować, ale ledwo wyleźliśmy na tę pustynię, to z zachmurzonego nieba spadło parę kropli deszczu….Nie, żebym był nieskromny, ale dało to komuś coś do myślenia???

A tak w czasie lezienia w nieustannie wiejącym wietrze po tej pustyni pomyślałem sobie, że chyba mamy rok przestępny. No bo tok rozumowania jest prosty: jeśli w folderze reklamowym przeczytałem że wyspa Sal oferuje słońce przez 365 dni w roku, to chyba dziś właśnie jest ten 366 dzień … i po sprawdzeniu w kalendarzu okazało się żem rację miał: luty w tym roku ma 29 dni.

No więc wracając do sprawy, brniemy w tym wichrze po kostki w usypującym się piasku, nasze ślady już są zawiewane już po kilku krokach. Ja jestem w krótkiej koszulce i krótkich spodniach, ziarenka piasku sieką po całym ciele tak, ze od nawietrznej jestem czerwony jak burak od milionów mikroukłuć, ale Żona twardo, idziemy dalej cieszyć się pustynią.. Ja tęsknię do hotelowego piwopoju, a ta nic, tylko idziemy dalej indżoić się bezkresem piachu…

Jest, śliczności moje, uparta. Nic, że piach siecze po oczach, Ona idzie, a ja za nią…

 

I w końcu nadeszła chwila dziejowej sprawiedliwości, jej upór został pokarany.

 Aby mojej najdroższej nie wiało po ślicznych oczętach wpadła na pomysł, żeby iść tyłem, plecami do wiatru. A z drugiej strony, szła kobieta, jedna jedyna w zasięgu wzroku. I pewnie z tego samego powodu, żeby oczek jej nie zawiało szła ze spuszczoną głową, wpatrzona w swoje stopy.

Nie dziwicie się, chyba,  że z trudem tajoną złośliwą satysfakcją przyglądałem się, jak te kobiety, jak okiem sięgnąć jedyne dwie osoby, ZDERZYŁY SIĘ ????

 

………………..

 

Tak przy okazji, jak już wcześniej wspomniałem o folderze reklamowym wyspy, to jest on wydany dwujęzycznie, po lewej stronie kartki text po portugalsku, po prawej po angielsku. Po portugalsku pisze (okej, okej: jest napisane), że średnia temperatura roczna wynosi 24stopnie Celsjusza, a po angielsku widnieje że 25 stopni. Czyżby Anglicy musieli mieć cieplej, żeby przyjechać tutaj?

 

stat