Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • ...więc płyńmy do Chile......
    ...więc płyńmy do Chile......

Śladami Bogusława L.- znanego polskiego aktora

 

Dziób naszej łodzi na chwile unosi się w górę, następną chwilę tkwi nieruchomo, a potem raptownie wali się w dół aby zniknąć głęboko pod powierzchnią spienionej wody. Cholera, co za idiota nazwał tą rzekę Rio Manso – Rzeka Spokojna. Wsadziłbym go do naszego raftu i miałby to swoje „Manso”!!! Ale nie ma czasu na dywagacje, co bym z nim zrobił – cała nasza ósemka walczy o życie w zagubionym wśród kipieli przewalającej się wśród skał rafcie (czytaj: pontonie). A jeszcze rano było tak spokojnie i malowniczo, gdy jechaliśmy busikiem na miejsce gdzie rzeka której bieg rozpoczyna się w jeziorze pochodzącym z topniejącego lodowca staje się spływna. Jechaliśmy przez dział wodny oddzielający zlewisko Atlantyku od zlewiska Pacyfiku. Chmury pędzące od oddalonego o tysiąc kilometrów oceanu docierają w wyższe partie Andów, nie mogą ich pokonać i kłębiąc się w szaleńczym pędzie miotają się i zrzucają cały swój niesiony ładunek łez na kamieniste szczyty. Widok przepiękny- surowość skał połączona z bielą i czernią chmur poprzetykana przebijającymi się jak sztyletami ostrymi promieniami słońca tworzy widok niezapomniany. Igły wodospadów przemieniające się w niteczki górskich rzek uzupełniają widok odrealnionej rzeczywistości... I w tej atmosferze docieramy za kolejny przełom Rio Manso i wyładowywujemy naszego rafta. Ale do spływu, który rozpoczyna się w wysokich Andach po stronie argentyńskiej, a ma zakończyć się w Chile jeszcze daleko. Ponton już gotowy, dwóch ratowników przygotowuje swój sprzęt, a nasz sternik wydaje nam wyposażenie: kaski, pianki, ochraniacze i ubrania sztormowe. Bez tego sprzętu i pagajów nie mamy co marzyć o przeżyciu. Ekipa ratowników i sternik przedstawiają się: nie mamy co się z nimi obawiać, są członkami reprezentacji Argentyny na mistrzostw świata w kajakarstwie górskim. Teraz szkolenie na sucho: „Kiedy wypadniecie z łodzi (zwróćcie uwagę na semantykę: nie „jeśli” tylko „kiedy”) to płyniemy na plecach, nigdy na brzuchu, trzymać głowę jak najwyżej nad wodą i nie puszczać z ręki wiosła (wiosło jakby nie patrzyć kosztuje 300 peso). Kiedy wypadniecie to zachować spokój – ratownik będzie się starał przyjść wam z pomocą. Jeśli i ratownik zacząłby się topić to puścić go jak najprędzej. Jeśli uda mu się przeżyć to jeszcze raz przyjdzie wam z pomocą”.

Po godzinie ćwiczeń na sucho dalej już szkolimy się na wodzie. Komendy „right” i „left” wydawane przez sternika oznaczają, która burta ma wiosłować do przodu, a która do tyłu. Komendy „right high” i „left high” oznaczają na którą burtę trzeba się rzucić aby odciążyć przeciwną. I jeszcze trochę innych ćwiczeń i już wpływamy w rwące nurty rzeki niesłusznie zwanej „spokojna”. Wpływamy pomiędzy wysokie skały i zaczyna się zabawa. Coraz szybciej i szybciej, mkniemy poprzez ciasne wąwozy i zbliżamy się do pierwszego przełomu rzeki z kilkoma kolejnymi bystrzami zwanymi tutaj „rapidami” Sternik krzyczy przez szum wody „przed nami pierwszy rapid- miejscowi Indianie nazywają go w swym narzeczu ” Z prędkością expresu Warszawa-Koluszki pokonujemy tego pierwszego rapida i zaczynam zastanawiać się, czy aby rozważnie było zabrać się na ten spływ- mam Żonę i cztery córki. Ale przed nami następny rapid – z dwoma grzywami i trzema dolinami. Kto przeżyje – wolnym będzie – kołacze mi się po głowie nie wiem skąd- a widząc do czego się zbliżamy – dośpiewuje sobie – a kto zginie – wolnym dziś. Nasz ponton miota się pomiędzy ograniczającymi rzekę dwoma skałami wąwozu wysokimi na chyba 300 metrów. Spienione bałwany przewalają się nad naszymi głowami, gdy zanurzamy się głęboko w bystry nurt, a w następnej sekundzie to my jesteśmy na grzywie fali unosząc się wysoko nad wodę. Nagle widzę, wyrasta przed nami głaz, o który rozbija się spieniony prąd rzeki. W napięciu oczekuję komendy sternika „right high” która oznacza że wszyscy musimy rzucić się na prawą burtę aby wyminąć głaz. Wiem, że dam z siebie wszystko i na komendę sternika zareaguję błyskawicznie! Słyszę oczekiwane „right” i rzucam się na prawo a za moim przykładem pozostali (instynkt stada). Całym impetem walimy w głaz, łódź staje dęba i robi się niewesoło! Błyskawiczna komenda „left high” i momentalne „backward” wykonane w przypływie strachu szybciej niż w wojsku ratuje sytuacje i po dłuższej walce z rozszalałym wodnym żywiołem sytuacja jest opanowana. Przewodnik patrzy na mnie jako na prowodyra z dużym wyrzutem i przyrównuje naszą inteligencję (tym razem nas wszystkich) do pierwotniaków, a w najlepszym przypadku do płazieńców i obleńców. Ale gdy na następnych rapidach mimo omdlewających rąk wykonujemy posłusznie jego polecenia daje się trochę udobruchać. Płyniemy walcząc z falami, grzywami i dolinami. Raft raz nad wodą, raz prawie całkowicie zanurzony, kilkakrotnie obraca nas wokół własnej osi, ale na szczęście, ciągle jeszcze płyniemy!!!. Ha, żywioł zamknięty w ciasnych wąwozach musi uznać naszą wyższość!!!

W końcu woda się uspokaja uznając swoją porażkę i mamy czas na luźniejszą rozmowę ze sternikiem. Czy pływał już kiedyś z Polakami?

Tak, owszem, był tu kiedyś znany polski aktor (tu podał nazwisko), ale to strasznie nieodpowiedzialny facet. (a tak nie wiem skąd mi przyszło nagle do głowy zupełnie bez związku z pisanym teraz textem–„Linda seniorita” to oznacza piękna pani). Facet był jak już mówiłem – zupełnie nieobliczalny. Sami widzicie, że tu obowiązuje pełne posłuszeństwo wobec mnie- a ten ni stąd ni zowąd zaczął komenderować na własną rękę! Płyniemy rapidem a ten nagle krzyczy –„ zakręt” – więc ja wrzeszczę „adelante! – prosto!”. Na szczęście nikt go nie posłuchał, ale na następnej bystrzy on znów się wydziera „zakręt” a ja znów „prosto” kiedy sytuacja się powtórzyła kazałem mu milczeć aby ludziom nie wpadło do głowy go posłuchać. Spojrzałem na naszego sternika z pewnym politowaniem i wytłumaczyłem mu, że jeśli znany polski aktor krzyczy „Kurva[1] to wcale nie znaczy, że chce mu się zakręcać, tylko on tak już ma w genach...

  



[1] Curva, courva – po łacinie, włosku, hiszpańsku i jeszcze w paru językach – zakręt, krzywa

stat