Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:



 Wypisz
  • „Dobrze mieć oparcie w osobie duchownej” – ja z ks. Rysiem (ks. Rysiu – po lewej)
    „Dobrze mieć oparcie w osobie duchownej” – ja z ks. Rysiem (ks. Rysiu – po lewej)

Rysiu i Jacek w jednym stali domu...

Wracaliśmy z Żona i znajomymi z Włoch. I jakoś tak droga przebiegała przez Czechy, więc grzechem nie do odpuszczenia byłoby nie odwiedzić ks. Rysia. Przed wyjazdem zapytałem u Saletynów, gdzie teraz Rysiu urzęduje, udzielono mi informacji i porady: Tylko możesz go nie poznać, bo Rysiu sporo przytył…

Po nocnej jeździe zawitaliśmy pod plebanie Rysiową o piątej rano…. Oczywiście ani na łomotanie ani na dzwonki do drzwi nikt nie odpowiadał. Zacząłem więc rzucać w okna kamieniami. I w końcu po chwili okno się otwiera, a ja zdębiałem: z okna wychyla się niemrawie cielsko ze 150kg żywej wagi….. Spodziewałem się ze przytył, ale..:

- Rysiu, mordo - (samo „Mordo”, bo „Mordo ty moja” to wynalazek późniejszych czasów) -ale Ty przytyłeś!!!!!!!!!!!!!

A z góry rozespane: Ja to nie ja, Rysiu śpi z drugiej strony budynku, tam rzucajcie kamieniami…

 

I tak poznaliśmy ks. Jacka, super poczciwo-sympatycznego proboszcza parafii gdzie Rysiu akurat wikarował, a pasowali do siebie jak bracia bliźniacy (żadnych aluzji). Jacek miał rzeczywiście 150 kg wagi ożywionej ( z tym, że to, co Rysiowi poszło we wzrost i szerokość, to Jackowi wyłącznie na szerokość.  I Jacek również był specjalistą na właściwym miejscu. Przekonałem się o tym na pierwszej mszy, którą on prowadził. Usiłowałem właśnie skupić i zrozumieć kazanie, które on wygłaszał w pepikowatym języku, gdy nagle w kościele rozległ się radosny głosik dzwonka komórki… Nie wyłącznej. Wszyscy parafianie (oprócz mnie, bo od tygodnia komórkę miałem wyłączoną) zaczęli nerwowo przeszukiwać swoje kieszonki w poszukiwaniu swoich komórek….. Jedynym, który zachował kamienny spokój i nie popadł w nerwowość był właśnie ks. Jacek. Spokojnie ciągnął trwające kazanie:

- …i jakom se żeknoł, sameho Pana Boha my nie uwidzemy, ale sem możem zobaczyc jeho obecność… Tako, jako na tom mobilu- tu siegnięcie ręką pod ornat, zręczne wyłuskanie komórki – teho, kto nam zwoni my nie uwidem, no na tym ekraniku – publiczne pokazanie wyświetlacza – my możem uwidzieć, kto nam podzwania ….- aktywacja klawiszy -odrzuć połączenie- wetkniecie komórki pod ornacik – Pan Boh to jest wszehno samo dobre….

 

stat