Rumunia 2005
Podróz nietypowa, bo pod konwojem 20 policjantów, i to nie powiem, dosyć rosłych...
Zanim wyjechałem, mile złego początki
Radiowóz zwinął mnie zanim jeszcze uszedłem 500 metrów od domu....
.......bez zbędnej dyskusji wskazano mi tylne siedzenie niebiesko pomalowanego poloneza z białym paskiem namalowanym na karoserii. Policjant zatrzasnął drzwi, a ja zauważyłem, że nie dadzą się one od środka otworzyć. Kierowca radiowozu, oddzielony ode mnie plastikowa przesłoną popatrzył na mnie z lekkim politowaniem i powiedział do kolegi: Jedziemy z nim na Miejską..........
W drodze, myslicie że to miło?????
Dupa masa” – ku mojemu zdumieniu nie oznacza to wysokiej rangi urzędnika, tylko po prostu jest to odpowiednik polskiego „po południu”Po co wogóle ty przyjechałem ?
przywitano nas do tego stopnia sympatycznie, że jeden z naszych paradował w kompletnym galowym mundurze węgierskiego (skąd się tam on wziął?) policjanta... (z tego co pamiętam, to tym co paradował to byłem chyba nawet ja....)
Zamieszkanie, na sposob rumuński
....wściekły mówię: Nie chcę młodej dziewczyny, chcę kierownika zmiany…
Powrotny horrorek, cud że żyjemy, zatrucie C2H5OH było prawie pewne...
... Rafał lekko blednie, kiedy Rumun jeszcze lekko kulejąc wchodzi do autokaru, ale nie jest źle