Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • Iwetka, Krzyś, Romuś, Iwonka, Maciuś, Zbyś - CZYLI MY!!!
    Iwetka, Krzyś, Romuś, Iwonka, Maciuś, Zbyś - CZYLI MY!!!
  • narada InOwców...
    narada InOwców...
  • ale jaja, mamy też fotke bez piwa!!!
    ale jaja, mamy też fotke bez piwa!!!

Reflexje 47-mio latka

 

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami za siedmioma jeziorami mieszkał sobie w chatce pod grzybkiem krasnoludek, rankiem wyszedł ze swojej chatki, przetarł oczka i rzekł: Cholera jasna, jak ja mam wszędzie daleko…..

 Orientalistyczna wersja tej bajki brzmi „ W Rzeszowie mieszkał sobie Maciek Zachara. W piątek rano wyszedł z domu, przetarł oczka i rzekł: Cholera jasna, jak ja mam na każde zawody daleko…

Toć już łońskiego roku było do odbytnicy, a i ten rok lepiej się nie zapowiada: Gdańsk, Jelenia, Stargard, Bystrzyca Kłodzka…

Jak już do tego Gdańska  jechałem to myślałem se, jak ja mam naszczylane w tym łbie… Dwanaście godzin jazdy pociągiem, suma czasów tras 7 godzin, dwanaście godzin na oborot do Rzeszowa…

Czyli stosunek (hmm, to mogą czytać juniorzy, wiec lepiej będzie: proporcja) czasu jazdy do czasu przebywania na trasie jak 4: 1… Ogarnia mnie radość, ze moją ulubioną dyscyplina są marsze na orientację, a nie bieg krótkodystansowy na 60 metrów. Jak łatwo wyliczyć, przy mojej obecnej kondycji stosunek (upsss – proporcja) czasu dojazdu do Gdańska od czasu startu byłby  4800:1

Więc cieszmy się!

Ale czy jest z czego tak naprawdę się cieszyć?

Takie zespoły jak Trocha-Pacek lub Krasuski-Bez Nikogo to pewniakiem zaszaleli i wykupili już sobie pakiet „zespół-wygrywa-wszystko-na-co-ma-ochote” .

Poleźli do sklepu z wygranymi, wykupili abonament całoroczny  na wygrane i mają załatwione…

Albo taki Ligienza… też chyba pogrzebał na Allegro i wykupił pakiet z wygranymi, ale tańszy, (przyoszczędził skubaniec)- „wygrywam-wszystko-co-popadnie-jeśli- Zachara-nie-będzie-przeszkadzał” – (wyniki wszystkich Matni, gdzie startuje beze mnie to potwierdzają). Jakby nie oszczędzał i nie zawarł tej klauzuli o mnie, to nolens-volens ja też bym na tym zyskał łażąc za nim po trasach…  Ale Krzysiu też niegłupi…  Nawet jak załapię się przy okazji na pudło idąc za Krzysiem, to niewiele materialnie na tym zyskuję…. Jak wyjechałem z GOSK-u, w chwale prowadzącego (wspólnie z Krzysiem) w Pucharze, to Krzyś pozostał na zakończeniu i wybierał dla nas nagrody…. Sobie wybrał elektroniczna wagę do kuchni, a dla mnie wybrał komplet szklanek do piwa i to z Żywca. I jeszcze zadzwonił do mnie na komórkę:

-Wiesz, wybrałem Ci na nagrodę szklanki z Żywca, ale przecież miałeś kiedyś własną knajpę gdzie to piwo serwowaliście, to pewnie trochę Ci ich zostało, to pewnie mogę sobie zatrzymać?

I miał racje, bo cokolwiek innego zamiast szklanek by wybrał, to kazałbym mu oddać…

A z tymi abonamentami na wygrywanie to ja zawaliłem jak chłop w sądzie… Bo ja też sobie kupiłem kupon uprawniający do  dwóch zwycięstw na rok. Tani był. Jedną wygraną to na GOSK-u wykorzystałem, a druga to ….

Aż wstyd się przyznać…. Zamiast na BABInO talonik na wygraną sobie zachować, to kurde pojechałem na Słowacje, piwa popiłem, i w pijanym widzie zagrałem w Międzynarodowym (ja z Wiesiem i Słowacy) Turnieju Gry w Kręgle. A że byłem jedyny z biorących udział, który wcześniej w kręgle grał to bezczelnie wygrałem – i tak kuponik na wygraną diabli wzięli… Limit wygranych pewnie wyczerpany. Znaczy, żeby być uczciwym, to wygrałem tylko pierwsza rozgrywkę, bo potem już moi przeciwnicy wiedzieli jak się w kręgle gra i ze mną wygrali…

Wszędzie na InO daleko i bez Krzysia szansa na dobre miejsce kiepska.

No i czy jest sens po tych zawodach jeździć?

Może więc odpuścić najbliższe 3 lata startów i wrócić do zawodów, kiedy będę miał już +10% limitu czasu i moje szanse wzrosną?

No, można by się zastanowić, ale zawsze istnieje ryzyko, że za te 3 lata to ilość pięćdziesięciolatków w naszym gronie będzie taka, ze już 50+ nie będą dodawać 10 procent czasu, tylko prościej będzie wszystkim tym co nie maja pięćdziesiątki odejmować od limitu te 10%....

I czy za kilka lat urocza szczerba Edyty nie zrośnie się i nie zniknie powoli?  A czy Iwona pozwoli się na powitanie przytulić starszemu już panu? Czy Ewa Czarna Żaba być może obarczona już rodziną i dwójka dzieci dalej będzie tak powłóczysto -niewinnie się uśmiechała odpowiadając na zadane jej w pośpiechu pytania? I czy za trzy lata będzie mnie jeszcze ciekawiło, jakiego tym razem koloru lakieru użyła Iweta do pokrycia paznokci swych kształtnych stópek?

No, mogę nie jeździć, wszystko to zobaczę na filmach i zdjęciach których Jacek Gdulek i Sebastian narobią setki w tym czasie… 

Ale czy smak piwa wypitego w bazie z Rychem i Zbychem da się jakimś ersatzem zastąpić? Jakimś sztucznym smakiem „zbliżonym do naturalnego”?  A czy przypadkiem zasłyszane w lesie wykłócanie się pani Trykozko z Leszkami: Hermanem  i Iżyckim nie jest „warte mszy” (jak Paryż)?

Miałbym przez 3 lata stracić okazje, że Marczak kuleje i dopóki nie naprawi kolana -nie korzystać ze sposobności, że mam szanse mu nałożyć na trasie, bo on karniaków za czas nałapie?

A istnieje jeszcze ryzyko, ze Młode Wilki (no, z mojej perspektywy to młode) Wieszaczewskie, Mirki i Marki, Bulki i inne harpagony będą nie wygrywać ze mną sporadycznie, ale za trzy lata będą mnie zniedołężniałego lać regularnie…

Świstam, tego odpuścić nie mogę, na następnej imprezie melduje się obowiązkowo – a póki co, pora napełnić ponownie pustą już od dawna szklaneczkę…

 

stat