Prolog
Zbiórka przed wyjazdem do Patagonii miała się odbyć o godz. 5 rano na lotnisku na Okęciu. I rzeczywiście parę minut przed wyznaczoną godziną wszyscy stoimy na wyznaczonym miejscu na lotnisku, przed stoiskiem biura podróży, blisko wejścia. No, może nie wszyscy, bo jak ujawnia sprawdzanie obecności – brakuje jeszcze dwóch uczestników. Czekamy niecierpliwie, ale oto w drzwiach aeroportu pojawia się zdyszany facet.
Podbiega do nas i - „Na ten wyjazd to zbiórka tutaj?”
- Tak, tutaj – odpowiada pełniąca obowiązki KO-wca Małgosia – a pan z jakiej firmy i Pana nazwisko?
- Z Blue cośtam- dumnie odpowiada facet i podaje nazwisko (nie pamiętam jakie, powiedzmy Zenobiusz Półpiesek )
Chwila konsternacji i w końcu Małgosia: - Bardzo mi przykro, ale z takiej firmy nikt nie był zapisany do wyjazdu....
- Chłe, chłe, naprawdę?- odpowiada rozbawiony spóźnialski
-Naprawdę, nie mam nikogo z takiej firmy na liście, a i Pana nazwisko na niej nie figuruje...
Facet jest już mniej rozbawiony, odkłada bagaże i prosi, aby sobie nie robić z niego jaj...
Małgosia zapewnia, że nie robi sobie żartów i jest poważna, tym bardziej, że pozostali brakujący w naszej ekipie zawodnicy właśnie dołączają do grupy.
Facet blednie i mało co nie mdleje i resztką sił szepce: Czyli co- nie pojadę do Egiptu?
Oddychamy z ulgą. Grupa z transparentem EGIPT stoi po drugiej stronie hali odlotów!!!