Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:

Pan na zamku, czyli impreza jak się patrzy

Byłem na spotkaniu z okazji Ważnej Rocznicy Ważnej Firmy. Zaproszono mnie, bo pewnie z kimś mnie pomylili. Ale jak było już wypisane moje nazwisko na zaproszeniu, to wypadało jednak pójść. I tak zrobiłem. I nie był to dobry pomysł, bo na imprezie same szychy, do których mnie, szaraczkowi ani się zbliżyć… Stanąłem sobie samotnie w kąciku, starając nie rzucać się nikomu w oczy. Ale już po chwili podszedł do mnie elegancko ubrany pan, grzecznie się przedstawił, wymieniliśmy się wizytówkami i pan wyłuszczył swoja prośbę:

-Czy panu nie będzie przeszkadzało, że chwilę postoje obok pana? – Widzi pan, ja tu dostałem zaproszenie, nikogo nie znam, a głupio tak samotnie na imprezie…

 

Potem był bankiet. Weszliśmy na salę jadalną, i o ile zimne zakąski schodziły w miare- miare, to pieczony, jeszcze parujący prosiaczek leżał samotnie, przez nikogo nie niepokojony…

Postanowiłem zmienić ten stan, podszedłem do prosiaczka, położyłem sobie obok talerz i urżnąłem porcję. Nie zdążyłem jeszcze odłożyć noża i widelca (wył on wielkości małych wideł), kiedy ktoś podszedł i zabrał MÓJ talerz z padliną. Zgrzytnąłem zębami, ale przecież nie będę mu wyrywał. Podłożyłem następny talerz, ukroiłem na niego, a tu i ten został mi zabrany. Patrzę – i oczom nie wierzę – ustawiła się do mnie cała kolejka!!! I nawet nie mogłem ich posłać na drzewo, bo pierwszy był marszałek, a drugi w kolejności prezydent miasta… Posłusznie wziąłem się za krojenie kolejnych porcji. Podawałem życząc: Smacznego, panie marszałku, ale chyba on nie pojął ironii, zastanawiając się pewnie, na ilu imprezach ja już usługiwałem, że go rozpoznaję….

W połowie prosiaka podszedł do mnie przybyły właśnie kelner i zabrał mi sztućce mówiąc: Daj, ja dalej już pokroję… Miałem szczęście, że nie wysłał mnie do krojenia indyka…..

 

Reasumując: kiedy znów zaproszą mnie na zamek łańcucki będę bardziej czujny…..

stat