Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:



 Wypisz

Olek i Tolek, rzecz o Ukraińcach

Zanim opisze to, co było na Zelandii to taki wspominek…

 

 

………….

Szerlok Holms (nie chce mi się sprawdzać jak się to pisze) pozwalał doktorowi Watsonowi (tu już wiem jak się to pisze) opisać swoje przygody dopiero po jakimś czasie. Ja też niektóre historie mogę opisać dopiero wtedy, gdy obejmie mnie przedawnienie. Ponieważ mój dom stoi już 8 lat, więc mogę się przyznać, że przy jego budowie pomagało mi dwóch zatrudnionych na czarno Ukraińców (przedawnienie nastąpiło po 5-ciu latach, więc 3 lata temu), nazwijmy ich Olek i Tolek. Olek spokojny, nie wadził nikomu, Tolek najdzik…., sorry, nie ten text…

Olek niski i krępy, w praktyce jeden skondensowany mięsień, Tolek szczupły, wręcz chudy, taka chodząca bida. Kiedyś przywiozłem beczkę zakupionego wprost z odwiertu (też już nastąpiło przedawnienie) oleju skalnego 130 litrów i zastanawiałem się, jak to wyciągnąć z wnętrza auta, to Olek podszedł, wziął tą ponad130 kilową beczkę w objęcia i trzymając w rękach spokojnie zapytał: Panie Maciek, gdzie to zanieść? (potem powiedział ze w młodości ciężary podnosił)

 

Miałem wtedy takie auto dostawcze z rozsuwanymi na boki drzwiami. Ukraińcy wsiadali i Olek mówi do Tolka: Smatri, Tola, kak w wiertaliotie…..

Zastanowiło mnie gdzie Olek latał helikopterem, zapamiętałem, wyciągnąłem wnioski i po paru dniach tak od niechcenia zapytałem:

-A Olek, jak tam było w Specnazie? (Specnaz – sowieckie oddziały specjalne)

Olek zsiniał, zbladł, zzieleniał, oczy my wylazły ze zdumienia: Panie Maciek, a odkuda znajetie?

- No wiesz, pracuje przecież w komputerach, wrzuciłem twoje dane w komputer i tam były twoje dane, ze byłeś w Specnazie….

Olek jeszcze bardziej zzieleniał, oczy zrobił jak pudełka od pasty do butów, potem jeszcze bardziej zbladł (trudno to sobie wyobrazić) i wyszeptał: Panie Maciek, mnie o tym nawet rozmawiać nie wolno….

 

Pewnego razu mieli wybić dziurę w betonowej ścianie. Olek wziął solidny młot i zaczął nim walić w ścianę. Ale ściana była niezła, fundamentowa, z dobrego betonu zrobiona i Olek trochę się zmachał, a ściana trwała mocno… Tolek podszedł i zaproponował uderzać w przyłożony klin… Olek odsunął go i dalej walił młotem. Ale w końcu skorzystał z klina i …. ściana ustąpiła…..

Olek popatrzył na młot, na klin od Toli, znów na Tolę, podrapał się po głowie i patrząc na rozbitą ścianę wyszeptał: Wot, i duraka warto posłusza’t….

 

 

A dla tych, którzy chcą czytać dalej:

 

Z tym olejem skalnym to było tak: koło Rzeszowa jest taka kopalnia gdzie wydobywają olej skalny- gęstą, tłustą maź, idealną do konserwacji belek stropowych, z tym, ze nie można było tego kupić legalnie. Więc pojechaliśmy z kumplem do kopalni po południu, dogadaliśmy się ze stróżem, że nam napełni beczkę tym olejem. Beczka była w środku samochodu, stróż włożył końcówkę dystrybutora do beczki i włączył pompę….

I wtedy zadziałało moje zezowate szczęście: stróż włączył pompę z olejem, ale nie tą od dystrybutora, tylko OD NAPEŁNIANIA CYSTERN. A wylot tej pompy był nad moim autem…

Z góry lunęła cała masa oleju skalnego, na mnie, na mój samochód, zaczęła się przez otwarte drzwi wlewać do jego wnętrza i wypełniła betonową nieckę, w której stał pojazd…

Zanim stróż wyłączył pompę to całe wnętrze było zalane olejem skalnym i nawet nie mogliśmy odjechać, bo zapalenie silnika równało się zapaleniu oleju i spaleniu auta z kierowcą, (czyli mną, a tego chciałem uniknąć). Ostatecznie brodząc po kostki w mazi wypchaliśmy auto i pojechaliśmy na Shella na myjnię… Ja z autem się schowałem za budynek, a kumpel był mniej upaprany w oleju, więc kupił żetony na myjnię…. Wjechałem na myjkę, wrzuciłem żeton, ale to nie był dobry pomysł. Olej skalny oblepiający auto przyczepił się do szczotek i skleił je, i nie dość ze nie umyłem auta to jeszcze zatłuściłem szczotki i zalepiłem je tłustą mazią….

Ledwo wyjechałem z myjki, do kabiny wskoczył kumpel i zadysponował: Spieprzajmy stąd, bo zaraz za Tobą wjechał na myjkę facet białym mercedesem – nówką…

 

Jako zakończenie dodam, ze olej skalny wylewał się przy każdym hamowaniu ze wszystkich otworów technologicznych jeszcze przez 2 miesiące, a auta przez następne parę lat korozja nie chciała się czepić…

 

stat