Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • znane photo, niedługo ta sytuacja będzie historią..
    znane photo, niedługo ta sytuacja będzie historią..
  • ostatni skok...
    ostatni skok...
  • koniec oglądania drzewek...
    koniec oglądania drzewek...
  • godz 12.30 - bar pusty, Polaków już nie ma...
    godz 12.30 - bar pusty, Polaków już nie ma...
  • Maledivy bye, bye
    Maledivy bye, bye

nie bedzie Maledivczyk pluł nam w twarz

Nawet najdłuższa boa ma kiedyś swój koniec, więc i nasz pobyt dobiega końca…. Jeszcze ostatni dzień na basenie total leniuchowanie, ale i nachodzi nas straszna świadomość: o godzinie 12.00 wygasa nasz All Inclusive…

Więc ostatnie pół godziny wszyscy zbieramy się w barze, żeby jeszcze po parę drinków wsiąknąć w siebie.. Powstaje chytry plan zamówienia sobie w ostatnich minutach dobrobytu każdy jeszcze po 20 drinków i w ten sposób uda się wytrzymać nam do godziny 16-tej, kiedy mamy opuszczać wyspę. Plan ma słabe punkty: w tej temperaturze ostatni z drinków po 4 godzinach oczekiwania na swoja kolej będzie paskudnie ciepły, ale godzimy się na tę niedogodność… Niestety, nie godzą się na nią kelnerzy i odmawiają wydania po takiej ilości napojów na łeb, tłumacząc się brakiem szkła potrzebnego do sporządzenia 700 drinków i miejsca na ich umieszczenie…

Dostajemy po 2 drinki i na tym koniec, a tego, aby nam nie wydano nic bezpłatnego po 12-tej pilnuje starszy zmiany…

No nic, posiedzimy o suchym pysku…. O suchym? NIE, NIE, NIE, po trzykroć NIE!

Przecież o 13-tej jest jeszcze obiad, a do obiadu można zamówić sobie piwo lub wino!

Towarzycho się rozchodzi powoli, zostajemy tylko ja kolega i jego żona…

I wtedy przychodzi do nas kierownik stołówki i pyta gdzie jest nasz KSZEGOSZ, nasz przewodnik. Odpowiadamy, ze nie wiemy, a o co chodzi? No, bo nasz pobyt teoretycznie skończył się rano, i w związku z tym obiad naszej grupie nie przysługuje. TEORETYCZNIE, mr Kszegosz zamówił dla nas wszystkich dodatkowy obiad, ale nie potwierdził go i wobec tego, obiadu nie będzie… Stanęła nam przed oczyma straszna wizja, że cala grupa zostanie bez obiadu (to pal licho) i bez przysługującego do niego napoju (co strasznym wydało nam się).

Ale pamiętaliśmy, że Grzesiu nas informował, że obiad będzie, więc przekonujemy kierownika, że potwierdzamy w imieniu Grzegorza, że NA PEWNO obiad (o napojach nie wspominając) tu jeszcze chcemy spożyć…

Kierownik pyta kolegi, czy NA PEWNO potwierdzamy?

Kolega: No jasne, że tak, potwierdzam!

Kierownik: Potwierdzenie przyjąłem, obiad na 35 osób zostanie wydany i doliczony do ceny pobytu. Jaki jest numer domku dopisać go do rachunku, zechce Szanowny Pan podpisać rachunek hotelowy? - i podaje koledze świstek do podpisu…

Kolega zachłysnął się trzymanym w ręku ciepłym piwem, ostatnim pozostałym mu z All Inclusive zakaszlał, złapał powietrze i wymamrotał:

- EEEE- gdzieś tu pewnie Grzegorz się kręci, poszukajmy go….

 

 

stat