Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • tango argentyńskie moim ulubionym tańcem...
    tango argentyńskie moim ulubionym tańcem...
  • Niebo nad Patagonią
    Niebo nad Patagonią

Na drugą pólkulę

 

Lecimy nad Atlantykiem. Mijamy Maderę, patrzymy z wysokości 10 000 m na miejsce gdzie lubił sobie wypoczywać Piłsudski, miał całkiem niezły gust. Za jakiś czas miniemy równik – dla mnie pierwszy raz w życiu. Ciekawe jak będzie wyglądał dyplom przekroczenia równika? Między czasie ucinamy sobie pogawędkę z jakąś kobietą. Jest to obywatelka Argentyny, z pochodzenia Polka, mieszkająca na stałe w Holandii. Do rozmowy dołączają się jacyś dwaj faceci. Czesi pracujący w Argentynie dla firmy niemieckiej. Cała rozmowa najczystszą polszczyzną – niezłe nie?

Gadamy już druga godzinę, przekraczamy równik, nikt nas nie raczy o tym poinformować – chamstwo-nie?

Po 14 godzinach lotu lądowanie w Sao Paulo – pierwsza laska latynoamerykańska. Przykuwając nasze spojrzenia siedzi sobie za kontuarem. Kumpel wręcza mi aparat foto i mówi: jak stanie to rób zdjęcie. On pozuje, ja czekam i w końcu on się wkurza No, czego nie robisz? –

Bo jeszcze Ci nie stanął – usiłuję się tłumaczyć, ale dowiaduje się, że jestem idiota

Trzy dalsze godziny lotu i lądujemy w Buenos

Od razu czeka nas wręczana na kartkach informacja- dla własnego bezpieczeństwa prosimy o nie korzystanie z żadnych usług proponowanych przez inne osoby niż personel lotniska....

Wychodzimy na hale przylotów i już wiemy, dlaczego ta wyprawa określona jest mianem survivalowej (czyli walki o przeżycie) – nie możemy znaleźć przedstawiciela firmy Tatra Extreme, który miał czekać na lotnisku. Nie wiemy, w jakim hotelu mamy nocować, ani jak dojechać do tego nieznanego nam miejsca. Survival 100 procentowy....

Ale w końcu znajdujemy się z Andrzejem Ziarko, szefem Tatry i pierwsze słowa, jakie słyszymy to jeszcze zamiast powitania: żeby wam do łba nie przychodziło wychodzić w nocy z hotelu. W dzień można wychodzić, ale tylko w grupach. Porwania obcokrajowców to taki narodowy sport argentyński, uprawiany szczególnie w okolicach Buenos Aires..... Potrafią porywać i żądać okupu nawet 100 dolców. Ponieważ wiem, że jedynie Żona wycenia mnie na trochę więcej niż na stówę,(a moi pracownicy co najwyżej na pięćdziesiąt dolców) to postanawiam sobie solennie, że nie oddalę się od hotelu samotnie.

Teraz wymiana pieniędzy. Ponieważ Andrzej twierdzi, że na lotnisku jest najlepszy kurs idę do kantoru i wymieniam całe pięćdziesiąt dolców. Oficjalny kurs w tym kantorze jest 2,97 peso za USD, ale ponieważ wymieniam całe 50 dolców pracownik proponuje mi lepszy kurs = 3 peso za dolara. Wymieniam walutę, zabieram pierwszy raz w życiu widziane peso, a w tym momencie dopada mnie Andrzej i wrzeszczy: Ale nie w tym kantorze, tumanie, w sąsiednim!

I rzeczywiście – w sąsiednim kantorze, już bez żadnych zniżek dają 3,30 peso za jednego zielonego......

 

stat