- w prawym rogu mój gniazdkowy wynalazek
- Iwonka ma WAKACJE Z DUCHAMI
- taka sobie przyhotelowa zieleninka...
- taki sobie listek
MacGyver wymięka, a Pomysłowy Dobromir to cienias...
Wytrawny turysta ( w tym przypadku –JA) jako pierwszą rzecz w hotelu przystosowuje pokój do egzystencji. Konkretnie to podłącza laptopa. Ale tym razem przewalam moje bagaże – nie ma własnoręcznie skonstruowanej SUPERPRZELOTKI-NA –WSZYSTKIE-STRONY-ŚWIATA – urządzenia pozwalającego podłączyć polską wtyczkę praktycznie do każdego gniazdka na świecie…
Czyli -będzie kłopot z podłączeniem. Ale zgodnie z starą ludową zasadą: mądry to może nie jestem, ale silny za to na pewno – siłą i godnością osobistą wepchnąłem za dużą wtyczkę do za małych otworków w gniazdku… Laptop zadział… Teraz trzeba wtyczkę wyciągnąć. W bajkach i wierszach mają łatwo: jak nie chce dać się wyciągnąć to- to dziadek za babkę, babka za wnuczka, wnuczek za kotka itd., itp… Ale ja byłem sam. Zaparłem się nogami, szarpnąłem i wtyczka wyszła. I to nawet razem z gniazdkiem… Pomysłowy Dobromir to przy mnie amator i już po 5-ciu minutach za pomocą pilnika do paznokci, obcinacza to tychże samych, służbowej(hotelowej) szczoteczki do zębów i mydła gniazdko było zamontowane z powrotem (nawet solidniej niż było) i kable do zasilacza sprytnie od wtyczki odcięte, odizolowane, końcówki zarobione i sprytnie okręcone na zapałkach (były w pokoju) i wtyczka-do-notka-na-brazylie była gotowa… (nie tylko pomysłowego Dobromira kiedyś oglądałem, ale i MacGyver w naszej telewizji leciał kiedyś) Żona z politowaniem popatrzyła na moje konstrukcje z drutami pod napięciem na wierzchu, ale ona przyzwyczajona….
Poszła na basen popływać. Wraca do pływaniu, a tu na klamce kartka z napisem: DO NOT DISTURB wisi złowieszczo…
Aha! – sprzątanie pokoju – domyśliła się inteligentnie. Usiadła pod drzwiami, chwile czeka, ale ze środka cisza i nie ma odgłosów czyszczenia. Naciska klamkę- zamknięte…
Włącza więc moja Żona ciąg logicznego myślenia :
sprzątanie- sprzątaczka jest w środku,
nie ma odgłosów – pewnie nie pracuje,
nie pracuje – czyli leży,
leży- bo jest nieprzytomna (albo nie żyje),
nieprzytomna (albo nie żyje) – bo chciała odłączyć moje kable z gniazdka i ją pokopało!
Logiczne, nieprawda?
Więc Żona wpadła w panikę i postanowiła dostać się do pokoju. Zaczęła szarpać za klamkę i tłuc pięścią w drzwi (co jak powszechnie wiadomo, jest najlepszym sposobem na doprowadzanie do używalności nieprzytomnych (lub martwych) sprzątaczek…
I nie uwierzycie – POMOGŁO !!!!!
Po dłuższej chwili drzwi się otwierają i wyłazi jakiś rozespany facet w wrednym nastawieniem do świata (w tym do mojej Żony) – pokazuje jej z wyrzutem wywieszkę o nie przeszkadzaniu i spogląda pytająco na moją Śliczną….
I wtedy Żona załapała ze pomyliła piętra…. A później zakazała używać notebooka podłączonego za pomocą mojej wtyczki….