Kto popiera mniejszosci sexualne? (8.04.2009)
Ania, nasza sąsiadka jest z zawodu katechetką. Znaczy: katechetką wierzącą, ale nie praktykująca, bo posiada coś koło 6-tki synów i zajmuje się ich wychowywaniem i ostatnio katechezy nie praktykowała.
Ale nadszedł i na nią czas, potrzeba było pilnie zastępstwo w jednej szkole o profilu zawodowym i z woli biskupa ją skierowano na trudny odcinek. Dyrektor szkoły lojalnie ostrzegł: klasa jest trudna…
Ania spojrzała w tematykę katechez i włos jej zdębiał: problemy związane z homoseksualizmem.
Włos opadł, ale strach został: wyobraziła sobie przebieg lekcji: ona mówi, że homo jest be, a cała klasa zakrzykuje, że homo jest cacy…
Przesiedziała cała nockę czytając materiały, żeby łatwo nie sprzedać swej skóry, przewertowała wszelkie źródła i materiały, zapoznała się z najnowsza literaturą…
Z duszą na ramieniu weszła do klasy i drżącym głosem zapowiedziała temat:
- Homoseksualizm…
A w klasie zawrzało:
- Homoseksualizm????
- Fuj …
- Ohyda….
- A najgorsze to lesbijki, bo człowiek chciałby takie coś przygadać, a to lesbijka…
- Precz z homo!
- Słucham???- Ania była trochę zdezorientowana, nie tego się spodziewała….
- No, won z homosiami ! – stwierdziła zgodnie klasa
- Czy pani wie, że w jakiś krajach to one już dzieci adoptują??? Hitler miał rację, ze mordował nie tylko Żydów, ale i pedałów!!!
- Precz z pedałami! Rozstrzelać!
Ania zupełnie zgłupiała i usiłowała cokolwiek powiedzieć, ale klasa nie dała jej dojść do słowa.
- Rozstrzelać! A lepiej to do gazu!
I wyzwoliła się taka agresja i wrogość, ze Ania już była lekko przerażona i bała się ze klasa na ulice wyjdzie i będzie przepytywać przechodniów o preferencje seksualne, a tych co do których są jakiekolwiek wątpliwości to od razu będzie wieszać…
Tumult rósł i powstały następne propozycje:
- Po co gaz marnować, najlepiej to od razu z nimi do pieca!!!
Anulka się przeraziła, bo zaczęło pachnieć linczem wszystkich zamieszkujących w Rzeszowie obywateli pochodzenia holenderskiego, i prawie że z płaczem zaczęła tłumaczyć, ze nie można tak radykalnie, to naprawdę ludzie nieszczęśliwi, że należy ich też zrozumieć, a zrozumieć to znaczy wybaczyć, niekoniecznie to są ludzie niedobrzy…
A na to wszystko do klasy wszedł ktoś z dyrekcji szkoły, zwabiony hałasem i wrzawą… Wszedł i ze zdumieniem zajarzył, że cała klasa jest przeciwko kochającym inaczej, a tylko pani katechetka broni homoseksualistów!
Po lekcji wezwano Anię na poważną rozmowę i wytłumaczono, że zasadniczo to szkoła bardziej popiera tę naukę kościoła, którą wykładała poprzednia katechetka, a te nowomody które prezentuje pani na zastępstwie to raczej nie są mile w szkole widziane…
Nie będzie też tajemnicą, że Ania już w tej szkole nie uczy…