Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:



 Wypisz
  • Po wyjściu ze szpitala: wizja lokalna, oprócz łamania kości Marsjanin groził też odcięciem ręki..
    Po wyjściu ze szpitala: wizja lokalna, oprócz łamania kości Marsjanin groził też odcięciem ręki..
  • szukałem praktycznego zastosowania gorsetu
    szukałem praktycznego zastosowania gorsetu
  • aż go w końcu znalazłem!
    aż go w końcu znalazłem!

Jak uratowałem ZIEMIĘ i jak się to skończyło....

Szedłem wieczorem spokojnie, gdy nagle oblał mnie z góry potok światła i jakaś siła w tymże kierunku mnie pociągnęła. Unosiłem się nie długo, nie krótko, lecz w sam raz, aż wylądowałem w jakiejś dziwnej komnacie, otoczony przez dziwne, zielone postaci. Ani chybi, KOSMICI – pomyślałem.

Miałem rację……

 

Posadzili mnie na czymś w rodzaju krzesła i jeden z nich (chyba dowódca) przekazał:

- Nędzny przedstawicielu rasy ludzkiej, zdradź mi natychmiast, jakie wasza nędzna planeta ma systemy obronne?

- Nie powiem – odrzekłem

- Ha, nie powiesz?- zaryczał obcy – no to będziemy inaczej rozmawiać- będziemy łamać ci po jednej kości, aż wyśpiewasz wszystko! – i przetrącili mi obojczyk (z przemieszczeniem i rozszczepieniem)

- I co, powiesz teraz? -zaśmiał się szyderczo kosmiczny oprawca – zdradzisz nam wszystko?

- Nic nie zdradzę – wydyszałem mu prosto w czułki,  albowiem o Tarczy Rakietowej dopiero co usłyszałem, i wiedziałem tylko tyle, co w  „Wiadomościach” o 19.30 mówili…

- Mimo połamania kości nie powiesz? – zdumiał się kosmita i odwróciwszy się do reszty załogi wyartykułował dźwięki które oznaczały: -Cóż, jeśli wszyscy mieszkańcy tej planety są tak dzielni, odważni, bohaterscy i heroiczni jak ten oto tubylec to nie mamy czego tu szukać, lećmy lepiej podbijać inną planetę, a tego dzielnego męża natychmiast odstawcie, skąd porwaliście!!!

 

 

 

I tak to wszystko się zaczęło… Nie twierdze (wyjątkowo) że ta historia jest prawdziwa, ale z ręką na sercu mogę stwierdzić, że brzmi ona zdecydowanie bardziej wiarygodnie od tego co naprawdę mi się przytrafiło… Więc zostańmy przy tej wersji, bo w prawdziwą nikt by mi nie uwierzył…

 

A potem  wylądowałem najpierw na pogotowiu, a prosto stamtąd w szpitalu…

 

I zaczęła się moja passa: chcieli żebym podpisał formularz przyjęcia do lecznicy, a że prawy obojczyk przetrącony miałem (że o rozszczepieniu i przemieszczeniu nie wspomnę) to i pisać nie mogłem, więc lewą ręką u spodu formularza cztery krzyżyki postawiłem (cztery krzyżyki, żeby się odróżnić od tych, co trzema się podpisują). A oni mi drugi druk, ze zgadzam się na operację. A że ten formularzy ważnym z mojego punktu widzenia wydawał się więc lewą kończyną podpisałem kapitalikami i koślawo: Z A C H A R A  Recepcjonistka wzięła oba formularze i zwróciła mi uwagę że podpisy się różnią. Skreśliłem więc na jednym z nich ZACHARA i stawiłem 4 krzyżyki. To już było dla niej OK. Formularze zostały przyjęte, i zostałem skierowany na oddział, ale za karę kazano mi czekać na operacje 2 dni z ręką na sznurku z pojedynczego bandaża, który jeszcze na pogotowiu mi przywiesili…

 

Doczekałem się w poniedziałek położenia na stole. Usłyszałem: Siostro, PAVULON poproszę, potem głos anestezjologa: Teraz zakręci się panu w głowie, - (i rzeczywiście zaczęło się krecić) a następnie: WSTRZYMAC PODAWANIE, PACJENT NIE PODPISAŁ ZGODY NA NARKOZE!!!! 

Bardziej nieświadomy niż świadomy wetkniętym pisakiem tam gdzie położono mi rękę zacząłem kreślić literę Z i wysiadła mi wizja i fonia…

 

Obecnie jestem w domciu, w gustownym pancerzyku, z 62-ma dniami zwolnienia

Ale z wyjściem ze szpitala też nie było prosto bo:

a) wg. szpitalnego wypisu, to zostałem przyjęty do szpitala dn. 23-ego o godz. 24-tej.

b) wg. mnie to było 24-tego, o godz. 23-ciej .

I zwróciłem na tą nieścisłość uwagę, że 24-tego rano to mnie jeszcze w szpitalu nie było… Więc pokazano mi moją kartę pacjenta…. A tam jak wół miałem wykazane jakie leki mi podano i jaką temperaturę i ciśnienie miałem 24-tego rano!!! Hmm, nasza służba zdrowia poczyniła znaczne postępy: ja tu jeszcze kości miałem całe, a tam w szpitalu już mi temperaturę mierzyli i ketonal zdalnie, bez mojej wiedzy podali…. Cóż, podwyżka ZUS-owskiej składki zdrowotnej nie poszła na marne…

A ponieważ jeszcze przy intubacji poharatali mi język to mówić nie mogłem i siły do kłótni nie miałem…

 

stat