Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • skrajem wyspy
    skrajem wyspy
  • netoperek
    netoperek
  • lokator na plaży...
    lokator na plaży...
  • i odchodze załamany
    i odchodze załamany
  • i już zachód...
    i już zachód...

Ja, Żona, i wyspa Robinsona...

Odbywam sobie samotny spacer po wyspie.. Zielone drzewa, turkusowa (patrz poprzedni odcinek: dla mężczyzn: niebieska) woda, biały piasek. Piasek ma tu kolor niepowtarzalny, nie jest to żółć znana nam z naszych plaży, nawet samo określenie „piasek” jest mylące, ponieważ piasek to coś związanego z kwarcem, a tu plaże są pokryte drobno zmielona rafą. I kolor jest biały. I inne odczucie, jak się po nim chodzi, bo tutejsze plaże są bardzo szorstkie i dla nieprzyzwyczajonych do chodzenia na bosaka białych działają jak pumex zdzierający skórę ze stóp. Ale wracając do spaceru to idę i rozkoszuję się… Soczystość kolorów, bliski szum fal, jakiś ptak w zaroślach regularnie skrzeczy, a wiem, że wieczorem ogromne nietoperze przemkną bezszelestnie nad moją głową…

 

Sielanka… Ja tu, a przecież  Żona i dzieci samotnie siedzą kilka tysięcy kilometrów stąd w mrozie (no, tylko nie przesadzajmy, że w głodzie)

 

Idę sobie wzdłuż plaży i napotykam na przystań. I na niej ogłoszenie-zaproszenie:

ROBINSON TRIP

 

Zaciekawiło mnie to, więc czytam: 

Oferujemy Państwu możliwość odbycia ROBINSON TRIP.  Zostaniecie zawiezieni na bezludną wyspę Madivary Finolthu, gdzie możecie zupełne sami, jak Robinson cieszyć się[1] samotnością. Na wspaniałej lagunie, w czyściuteńkim piasku, możecie oddawać się snorkowaniu, lub swobodnym baraszkowaniu w bezpiecznej wodzie…

Możecie samotnie wyspę przemierzać poświęcając sobie tyle czasu, ile tylko pragniecie, bo przypłyniemy po Was dopiero we wskazanym momencie…

 

 

Rozmarzyłem się…

Wyspa Robinsona… Ja i moja śliczna Małżonka…. Samotni… Trzymamy się za ręce… Biegniemy po plaży…  Nasze stopy wzbijaja fontanny wody… Biegnąc zbliżamy się do palmowego gaju….

A z tego gaju palmowego wyłazi WALENTY. I gapi się na nas…

Zaraz, zaraz, skąd Walenty w moich marzeniach??????

 

Spoglądam na dół tej tablicy z zaproszeniem na ta wyspe robinsona i już rozumiem…

 

A tam już ręcznie dopisane: Dear Guest! Prosimy zwrócić uwagę, że jakkolwiek wyspa Finolthu jest niezamieszkała, to nie możemy gwarantować ze inni turyści z atolu sobie na nią nie popłyną…

 

A znając moje szczęście, to zaraz nie tylko Walenty, ale i kilka wycieczek niemieckich emerytów by w tym czasie na taką wyspę zjechało…

 

Westchnąłem ciężko i rezygnując ze ściągania tu Żony  poczłapałem w nadchodzący mrok wzdłuż plaży…

 



[1] Nie jestem pewien czy Robinson to „cieszył się” samotnością…

stat