Inny Adolf H. z dziadkiem
Zostałem kiedyś zaproszony do koleżanki, miała mi coś przekazać.
Wchodzę do jej domu, a tam, kurde, okna zakratowane, drzwi prawie pancerne.
Koleżanka wprowadza mnie do salonu, sadza na kanapie (jakby to powiedział bohater SEXMISJI - późny rokokoko)
Koleżanka zapowiada herbatę i podsuwa mi rodową kryształową cukiernice ze srebrną łyżeczką, potem wnosi tą herbatę w srebrnej zastawie....
Trochę skonsternowany oglądam pokój, porcelany Rosenthala, malarstwo na ścianach, płótna flamandzkich mistrzów a pośrodku wisi portret Hitlera.
Myślę sobie z przerażeniem, że jak się nie odezwę to wyjdzie na to ze to bogactwo mnie przytłoczyło (zgodnie z prawdą) i nie potrafię się zachować na salonach (też zgodnie z prawdą).
Zacząłem szybko kombinować jak tu zachować się i postawiłem na luzackie "nie imponuje mi to".
Wstałem, wziąłem w rękę filiżankę z herbatą i przechodząc koło portretu Adolfa wskazałem go od niechcenia kciukiem i rzuciłem:
- Co to, powiesiłaś sobie portret dziadka?"
Koleżanka z wrażenia mało nie upuściła herbaty:
- Skąd wiesz? - a wszyscy mówią, że to Hitler!!!