Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • ogrodzenie hotelu w slumsach...
    ogrodzenie hotelu w slumsach...
  • ogrod klasztorny
    ogrod klasztorny
  • mury nadgryzione wilgocią
    mury nadgryzione wilgocią
  • ale pastelowe wnętrza w stanie dobrym..
    ale pastelowe wnętrza w stanie dobrym..
  • i znowu mury (ale nie runą, runą)
    i znowu mury (ale nie runą, runą)
  • i Stanisław Kostka, patron kaplicy
    i Stanisław Kostka, patron kaplicy

idź do klasztoru, Macieju!

Kolejny dzień, kolejne wyzwanie.

Planujemy z zapoznanym już na miejscu małżeństwem wspólny wyjazd w góry, do samotnego klasztoru w dżungli. W trojkę: ja, moja Żona i nowy znajomy siedząc na basenie układamy plan wyjazdu. A tu przychodzi Ania, żona znajomego. Mocno wzburzona… Aż się w niej gotuje…

-Zapytana o powód wzburzenia informuje, że przechodziła koło hotelu, okno na parterze było otwarte na oścież, niechcący zaglądnęła i… - tam na łóżku leżało dwóch mężczyzn, na jednej pościeli!!!!

 Jakoś nie załapałem powagi sytuacji i wspominając ubiegłoroczne Maledivy, gdzie mnie z Krzysiem też na jedno łoże zakwaterowali poinformowałem:

- i co z tego, ja też często jeżdżę z jednym kolegą, i często śpimy w jednym łóżku…

(jeśli w tym miejscu czekacie na foto, jak ja leże z Krzysiem w jednym łóżku, to będziecie gruuuubo zawiedzeni, nie będzie foto)

Ania spojrzała na mnie z wyraźna dezaprobatą, usiadła szybko pomiędzy mną a jej mężem, odwróciła się do mnie plecami i rzekła do niego:

- Adamie, wiesz, my chyba zmienimy plany, pojedziemy na plaże…

A do mnie dotarło, co wcześniej mi umknęło: ze ci mężczyźni, co ich Ania widziała to leżeli nago i jeszcze się za ręce trzymali…

 

Niemniej rano siadamy w wynajętego busa, i jedziemy po resztę ekipy, która mamy zabrać z innego hotelu. Jestem ciekawy, co to za hotel, bo też rozważałem możliwość zakwaterowania w nim. Hotel wprost przy plaży, reklama w folderze była ładna, zdjątka kolorowe. Moja czujność rewolucyjną obudziła cena… Za allinclusive (z alkoholami i pełnym wyżywieniem za darmo) wychodziło taniej, niż w naszym hotelu same śniadania…

A teraz już wiem dlaczego. Hotel w dzielnicy faveli (slumsów). Otoczony wysokim murem. Murem nabijanym kolcami na wierzchu.. Do niego jeden wjazd przez bramę… przy bramie wartownik z policji. Wartownik uzbrojony nie tylko w broń krótką, ale i pistolet maszynowy… Jak powiedzieli  ci so się dosiedli na wyjazd w tym hotelu, to mają zakaz wyjścia poza jego obręb. Policja tego pilnuje. Jeśli chcą do miasta, wzywa się taxówke, która wjeżdża do środka, tam taxówkarza portier legitymuje i zapisuje jego dane, i dopiero wtedy mogą taxowką do centrum wyjechać…

A my w góry…

Najpierw do samotnego klasztoru w dżungli. Na stoku góry wyłania się średniowieczna budowla… A przynajmniej sądząc po jej stanie technicznym to średniowieczna. Tak naprawdę to ona ma zaledwie 100 lat, ale warunki dżungli, wilgoć, pory deszczowe powodują ze wygląda na starszą. Obłupane tynki, kruszejące mury. Ale wewnątrz żywa. Klasztor, w którym mieszkają mnisi. Jest ich kilku, weseli, pogodni. Oprowadzają po kaplicy. Wszechobecne pastelowe kolory (kurde, skąd mnie mężczyźnie przyszło do głowy napisać: pastelowe? przecież faceci rozróżniają tylko kilka podstawowych barw, a fuksja to roślina, ametyst to kamień, a nie kolory) dobrze się trzymają na ścianach. Mnisi pokazują nam swoje cele, cześć z nich pustych, można przyjechać tu sobie na wypoczynek, medytacje. Tłumaczę jednemu, że z Polski mam zbyt daleko, aby na te medytacje przyjeżdżać. A ten patrzy na mnie:  A Polonia? Polonia? I gdy mu potwierdzam, bierze mnie pod łokieć i prowadzi znów do kaplicy i pokazuje jej patrona: Stanislaus Kostka de Polonia…  ( a właściwie to oni piszą Estanislaus)

 

stat