i jak tu sie nie zapienić?
Kiedyś, dawno temu od któregoś z klientów dostałem lizaka. Taki, opakowany w celofan. Lizak reklamował bodajże mammografie, a ponieważ nie byłem osobiście tematem zainteresowany to spoczął w biurku. Ale wczoraj, normalnie w pracy zgłodniałem. Nie odrywając się od laptopa, lewa ręką wyszukałem lizaka i rozpakowałem.
Oczywiście, komu się to mogło trafić? - MNIE ! dostałem lizaka bez patyczka….. Ale jak mawiała Babcia- „głód to wielki pan” – i tak postanowiłem go spożyć. Odwinąłem z celofanu i całego wsadziłem do gęby….
Okazało się, że to nie był lizak – to było MYDŁO….
Musze przyznać, ze się trochę spieniłem…..
_ ._
Od początku tygodnia usiłowałem dodzwonić się do jednego z klientów. Ale gościu ciągle nie odbierał. Dziś mój wzrok padł na formularz zamówienia który dostałem faksem od niego, poprzez dział zamówień. A na tym formularzu był odręcznie zapisany numer komórki, wydawał mi się znajomy. Wykoncypowałem sobie, ze to pewnie dział zamówień zapisał sobie telefon gościa i z mojej komórki zadzwoniłem tam- Zajęte. Dzwonie ze stacjonarki na stacjonarkę – nie odbiera. Z komórki na komórkę – zajęte. Ze stacjonarki – nie odbiera. Znów z komórki - znów zajęte. Koło południa zajarzyłem. Numer na zamówieniu zapisany odręcznie nie był telefonem klienta – to była moja komórka. Nie dziwota, ze było zajęte….
_ ._
A dzią zapieprz wcale nie gorszy. Do ostatniej chwili robiłem jakies oferty, wypełniałem formularze….
I ostatni skończyłem wypełniać 17.20. kończąc już ostatnią strone przybiłem pieczątke : QUATRO COMPUTERS i wpisałem w ostatniej pozycji:
miejsce i data: Rzeszów, 23 grudnia 2010zł 00gr
_ . _
Życzę wszystkim spokojnych, niezakręconych Świąt Bożego Narodzenia….