Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:

Cud w Rumunii (17.05.2009)

W poprzednią sobotę byliśmy w biznesach w Rumunii. Umówieni przed jednym zakładem produkcyjnym na dwunastą w sobotę, stawiamy się z dokładnością do 5 minut na miejscu. Brama zamknięta, kłódka powieszona, pies prawie że się nie zadławi, tak do mojego gardła pragnie się dostać… Sięgam po komórkę żeby zadzwonić, ale Rumun nie odbiera, nie odbiera- no ładnie – myślę, ale w końcu po drugiej stronie słyszę:

-Hi, Maciek!

- Hello, Bogdi – odpowiadam – jestem pod firmą, ale tu nikogo nie ma..

- Nie ma nikogo, bo przecież miałeś jutro przyjechać…

- Bogdi, przecież wyraźnie pisałem, że przyjeżdżam  w „Saturday”

- Hmmm…  Saturday…  Saturday…. Czy „Saturday” to jest ten dzień, kiedy ludzie chodzą do Kościoła, czy to jest ten dzień, przed tym dniem, kiedy chodzą do Kościoła???

 

Sprawa szybko się wyjaśniła, błyskawicznie przyjechali do firmy, interesy zrobione i pojechaliśmy na działkę rekreacyjna do jednego z Rumunów. Tubylcy i wyzwali nas na mecz piłki nożnej.

Ja w piłkę nie grałem od lat trzydziestu kilku , czyli od 2 klasy szkoły średniej, ale honor biało-czerwonych trzeba było ratować i wyszedłem na murawę. Muszę z dumą stwierdzić, że byłem strzelcem pierwszej bramki dla naszej drużyny!!!

Ja, Maciej Zachara strzeliłem pierwszego gola dla Polski w meczu międzypaństwowym….

(było mi tym łatwiej to zrobić, że w chwili kiedy go strzelałem Rumuni się jeszcze nie przebrali i nie było ich na boisku)

 

stat